Kolejne dni były mieszanką smaków, gorycz trudnych chwil przeplatała się ze słodyczą momentów szczęścia. Były już dni, podczas których Jaś funkcjonował tak wspaniale, że niemal śpiewaliśmy ze szczęścia. Jednak zawsze pod koniec takich dni Jaś pokazywał swoje autystyczne oblicze, a my dostawaliśmy znów lekcję pokory. Coraz większe widać dysproporcje pomiędzy "autystycznym" Jasiem, a "zdrowym" Jasiem. Kiedy przez dłuższy czas przyzwyczaimy się do tego zdrowego Jasia, jego autystyczne wcielenie jest jak uderzenie obuchem w głowę. Autyzm Jasia nie pozwala o sobie zapomnieć i zmienia nasze podejście do niemal każdej codziennej rzeczy. Autyzm Jasia każe nam pamiętać, że chociaż dzisiaj Jaś pięknie nawiązuje z nami interakcję i w całym domu pełno go biegającego, śmiejącego się i chcącego bawić się z nami, następne dni mogą przynieść odmianę i będziemy wtedy marzyć, żeby Jaś chociaż na nas spojrzał. Dlatego też nie ma dla mnie rzeczy ważniejszej od mojego dziecka chcącego się ze mną bawić.
Chciałam dziś napisać o jednym z tych pozytywnych momentów wczorajszego dnia. W sumie to powinnam zrobić tu małą dygresję. Dzieci autystyczne mają z reguły problem z zadawaniem pytań. Problem bierze się z braku umiejętności wczucia się w drugą osobę. Osoby autystyczne zakładają, że wszyscy widzą i wiedzą dokładnie to samo, co one, dlatego też nie widzą sensu, ani potrzeby zadawania pytań. Nad pytaniem "Co to jest?" pracowaliśmy długie miesiące. Jasiek nie potrafił się przełamać, cały czas chciał jedynie na takie pytanie odpowiadać, nie rozumiał dlaczego to on ma pytać. Kiedy w końcu zaskoczył o co chodzi, radość nasza była ogromna. Powoli Jaś oswajał się z tym pytaniem i zaczynał spontanicznie używać je w różnych sytuacjach. Następnie pojawiło się pytanie "kto to jest?", ale Jaś jak na razie nie zadaje go spontanicznie, ze zbyt dużą rezerwą podchodzi do obcych ludzi. Pojawiło się natomiast pytanie "gdzie?". Jasiek nie wypuści nikogo z domu bez pytania "gdzie idziesz?". Pyta też "gdzie położyć?" lub "gdzie dać?" chcąc odłożyć zabawkę. Jaś używa też pytań "które?" i "jakie?", robi to rzadko, ale spontanicznie.
Wczorajszy dzień przyniósł kolejną ogromną niespodziankę w postaci nowego pytania, które robi w naszym domu furorę. Byłam z Jasiem w łazience, gdy ten chwycił moją szczotkę do włosów i zaczął nią sobie wymachiwać przed oczami. Mówię więc do niego: "Jasiu, szczotka służy do czesania włosów." Na to Jasiek odłożył szczotkę, spojrzał na mnie z nieprawdopodobnym błyskiem w oku i pokazując palcem na odświeżacz powietrza zapytał: "Do czego służy odświeżacz?". Następnie podekscytowany tym, że uzyskał odpowiedź i że to pytanie działa, zaciągnął mnie do kuchni, gdzie spędziliśmy kolejne pół godziny. Jasiek wypytał mnie niemal o wszystko: do czego służą słoiki, garnki, olej, sól, zimna woda, ciepła woda, czajnik, szczypce kuchenne, gniazdka w ścianie, mikrofalówka, itp. W pokoju na ścianie natomiast pokazał na termostat, najpierw upewniając się co to jest. Następnie z miną pod tytułem "zawsze chciałem się tego dowiedzieć" zapytał do czego służy termostat. Zapytał też o milion innych rzeczy, a mnie najbardziej dały do myślenia dwa pytania, mianowicie: "do czego służą pieprzyki?" (pokazując na moją szyję) i "do czego służy Bozia?" (pokazując na krzyż na ścianie).
:)